Przegraliśmy, bo na to po prostu zasłużyliśmy. Sami tego chcieliśmy.
Z chwilą wykonania zdjęcia nagłówkowego tego artykułu, jedyne co nam pozostało, to ratować resztki godności. Godności, która powinna być naszą estymą, jako lidera, mającego rzekome aspiracje na grę w wyższej klasie rozgrywkowej. Bez względu na wynik końcowy, było przecież do przerwy 0:0, musieliśmy naprawić stracony czas. Nie zrobiliśmy tego, wręcz przeciwnie. Dwa błędy na boisku, które zadecydowały o wyniku meczu, niech będą tego symbolem. Sprawdziło się to, o czym często sobie powtarzamy: nie ma koncentracji i woli zwycięstwa przed meczem, to nie przyjdzie w trakcie. To nie fikcja w bajkach z zaczarowaną różdżką.
Jestem trenerem i przyjmuję to na swoją klatkę, jeśli to w ogóle kogoś pocieszy. Jak każdy kto pracuje z dużą grupą ludzi popełniam błędy.
Mimo wszystko ta porażka obliguje nas wszystkich do autorefleksji. Dziwi mnie fakt, że mając świadomość swojej gry poniżej wszelkiej krytyki, a dotyczy to zdecydowanej większości zawodników, są osoby, które w ogóle nie widzą w sobie przyczyn porażki. Wręcz przeciwnie.To, że piłka odskakuje na 10 metrów, że zamiast wybiegać spotkanie ugniatamy murawę w jednym miejscu, przy okazji nieustannie faulując przeciwnika, że wchodząc na ostanie 15 minut przy niekorzystnym rezultacie nie wnosimy absolutnie nic, marnując przy okazji możliwość kolejnych zmian, jest nieistotne. To przecież nie "ja".
Mała ciekawostka: odkąd pracuję w klubie , rozgrzewki przedmeczowe prowadzi kapitan. Grupa seniorska to nie żaki, których należy prowadzić niemal za rękę. Fakt, że nawet w tej kwestii szukano przyczyn wczorajszego blamażu niech zostanie w kwestii indywidualnej do rozstrzygnięcia.
Nikt nie potrafił podejść i przyznać, sorry trener daliśmy ciała. Pokpiliśmy, zlekceważyliśmy sobie ten mecz od początku. Żaden...
